"Uciekaj.
Zaśpiewam to dla ciebie ostatni raz
Potem naprawdę musimy iść
Byłaś i jesteś jedyną właściwą rzeczą
we wszystkim co robię
Ledwo mogę na ciebie spojrzeć
Ale za każdym razem kiedy to robię
Wiem, że uda się nam gdziekolwiek
Daleko stąd
Zaświeć jakbyś miała wybór
Nawet jeśli nie możesz usłyszeć mojego głosu
Będę dokładnie obok ciebie
Głośniej
I pobiegniemy by uratować nasze życie
Ledwo mogę mówić, rozumiem
Czemu nie możesz podnieść głosu by powiedzieć
Ucieknijmy..."
- Wiem, że na początku byłam okropna w stosunku do ciebie, ale wierz mi lub nie, potrafię być całkiem miła, czasem - powiedziała uśmiechając się miło - Zawsze wydawało mi się, że gdy cię spotkam będę miała ochotę cię zamordować, a tu taka niespodzianka. Jednak nie jesteś taka zła jak mi się wydawało.
- Dlaczego chciałaś mnie zabić? - zapytałam.
- Wiesz, zawsze myślałam, że to wszystko twoja zasługa, że musiałam wychowywać się bez matki. Ja płakałam całymi nocami, a ty byłaś szczęśliwa z moją mamą. Gdy ta wróciła do nas jak gdyby nigdy nic byłam cholernie szczęśliwa, z resztą kto by nie był. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie jak bardzo jej nienawidzę. Będąc dzieckiem nie myślałam, że zdradziła ona męża, zostawiła swoje dzieci, wtedy uważałam, że jedynym wyjaśnieniem jej zniknięcia była jedynie potrzeba zaopiekowania się tobą i właśnie za to tak bardzo cię zawsze przeklinałam. Byłaś dla mnie tylko niepotrzebną kulą u nogi, która postanowiła zrobić ze mnie najnieszczęśliwsze dziecko na świecie, zresztą nie tylko ze mnie, mam, a raczej mamy brata, jest on starszy ode mnie o trzy lata, mimo to zawsze opiekował się mną jak najlepiej potrafił. Tłumaczył, mi że to nie jest twoja wina, że nasza mama nas zostawiła. Strasznie szybko dorósł, nie przejmował się tym, że brakuje nam jednego rodzica, wręcz przeciwnie, cieszył się, a ja niestety dopiero nie dawno się na niej poznałam - powiedziała wzdychając.
- Ten chłopak w lokach, powiedział, mi że była ona w ciąży.
- On ma na imię Harry i lepiej na niego uważaj. Tak, to prawda ona była w ciąży, ale usunęła to małe, bezbronne dziecko. Nie mogąc zrozumieć jak mogła być takim potworem po prostu uciekłam z domu. Wtedy zrozumiałam też o co chodziło Joshowi przez te wszystkie lata.
- Tak strasznie mi przykro.
- A mi nie - powiedziała bez zastanowienia - a może teraz ty opowiesz mi coś o sobie?
- To nie będzie ani wesoła, ani ciekawa historia - westchnęłam - Tak więc lat spędzonych z matką, nie pamiętam zbyt dobrze. Jedyne co najlepiej pamiętam, to dzień, w którym mój ojciec powiedział, że mama nie żyje. Strasznie to przeżywałam. Po kilku tygodniach od rzekomej śmierci przeprowadziliśmy się tu, do Hiszpanii. Wszytko było w porządku, do czasu aż mojemu ojcowi coś nie odwaliło - przerwałam na chwilę.
- Co masz na myśli?
- On bardzo mnie ranił, z resztą to było jego ulubione zajęcie. Zniszczył wszystkie moje wyobrażenia o wspaniałym życiu. Doprowadził mnie do stanu, w którym byłam bliska załamaniu psychicznemu. Z resztą nie wiem czy tak się nawet nie stało. Gdy czasem myślę nad swoim życiem mam wrażenie, że nic nigdy się nie zmieni, że już zawsze będę trwała w tym samym martwym punkcie, z którego już nigdy się nie wydostanę