piątek, 29 maja 2015

#9 Lullaby.

"Znam to uczucie
Gdy znajdujesz się na krawędzi
I nic cię nie powstrymuje
Przed dźgnięciem wyszczerbionym ostrzem
W jakiś Mówię ci, że
Nigdy nie jest aż tak źle
Posłuchaj kogoś, kto był tam, gdzie ty
Leżysz na ziemi
Niepewny
Czy dasz radę to znieść
Więc spróbuj jeszcze raz, z kołysanką
Pogłośnij ją w radiu
Jeśli mnie słyszysz, chcę, żebyś wiedział
Że nie jesteś sam
I nawet nie zdajesz sobie sprawy, że boję się jak diabli
Bo nie odbierasz telefonu
Więc po prostu zamknij oczy
Kochanie, nadchodzi kołysanka
Twoja własna kołysanka..."
                            
                 Harry                 
         
Minęło już tyle czasu, a ona nadal leży w tej pieprzonej śpiączce. Mam nadzieję, że niedługo się obudzi i będę mógł zapytać czy nie chciałaby zostać u nas na dłużej. Lekarz powiedział mi, że ktoś ją bardzo skrzywdził, a nie jestem aż takim sukinsynem by zostawić ją na pastwę losu. Na razie nie wiem czy ma ona jakąś rodzinę, przyjaciół, właściwie to nic o niej nie wiem. Ale siedzę przy jej łóżku całymi dniami jak jakiś pieprzony idiota i jeszcze ani razu nie pomyślałem o seksie. Robię postępy nie ma co. Patrząc na to logicznie to można powiedzieć, że się zakochałem, ale to nieprawda, bo po pierwsze nie ma czegoś takiego jak miłość, a nawet jeśli to ja, Harry Styles się nie zakochuję. Chodzi o to, że mam jeszcze  resztki sumienia, które karzą mi tu siedzieć.  Nie pozwolę jej na śmierć. Nie wiem czy można to nazwać syndromem "super bohatera" czy jakoś tak, ale chciałbym jej pomóc. Siedząc przy jej łóżku bardzo się z nią związałem, pomijając fakt, iż ona leży bez ruchu i nawet się nie odzywa. Jakaś siła wyższa mnie do niej przyciąga natomiast ta druga każe mi iść do najbliższego burdelu i się wyżyć. Szczerze nie chciałem już o niczym myśleć więc zwróciłem wzrok na śpiącą Dianę. Wyglądała tak bardzo bezbronnie. Wszyscy zawzięcie czekają aż nasza Śpiąca Królewna się obudzi. Nawet pomimo tego, że zupełnie jej nie znają. Nigdy nie poślałbym, że moim bogaci, sławni i egoistyczni znajomi mają serce. Pozwoliłem sobie ułożyć jej głowę na swojej piersi i delikatnie przytulić żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć jej stanu. Leżeliśmy wystarczająco długo bym mógł odpłynąć.
                              
Diana

Po mojej głowie krążyła tylko jedna myśl "jak cholernie boli". Starałam się przez całe życie ignorować ból, ale tym razem był on zbyt silny. Nie potrafiłam nad sobą panować więc z bólu zaczęłam się skręcać. Nagle usłyszałam jakieś głosy nad sobą. Dwie dłonie energicznie zaczęły napierać na moją klatkę piersiową.  Czyżby ktoś mnie reanimował?
- Pani Diano! - ktoś krzyknął. Lekarz?
- Co z nią? - rozpoznałam głos chłopaka, którego znałam tak krótko, ale z drugiej strony był mi tak bliski. Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać. Harry, który uratował mnie przed ojcem chcącym tylko i wyłącznie mojej śmierci, był przy mnie cały czas. Wiedziałam też już, że aktualnie przebywam w szpitalu przez mój upadek. Przypomniały mi się wszystkie monologi prowadzone przez chłopaka w lokach, który był przy mnie i pewnie nawet o tym nie wiedząc sprawiał, że zaczęłam się do niego przywiązywać. Patrząc na to z perspektywy osoby leżącej w śpiączce i będącej na pograniczu śmierci Harry uratował mi życie. Ale patrząc na to z mojej perspektywy chłopak wszystko zniszczył. Mogłam już dawno nie żyć, zapomnieć o bólu. Byłam zmęczona życiem w ciągłym przerażeniu. Nie byłam pewna czy poradzę sobie z kolejnymi takimi przeżyciami. 
- Czy ktoś może mi w końcu powiedzieć co się dzieje z moją narzeczoną?! - przesłyszałam się czy coś mnie ominęło.
- Proszę się uspokoić. Życiu pani Wildsoul już nic nie zagraża - powiedział najprawdopodobniej mój lekarz prowadzący.
- No prawie... - powiedział Harry. No tak właściwie to nigdy nie będę w stu procentach pewna, że nie zagraża mi żadne niebezpieczeństwo.
- Proszę? - zapytał lekarz.
- Nie nic. Chciałem powiedzieć, że się nią zaopiekuję.
-Tak teraz to będzie bardzo potrzebne - powiedział i wyszedł. Otwarłam oczy i ujrzałam zmartwioną twarz chłopaka z bujnymi lokami. 
- Diana, jak się czujesz? - zapytał uśmiechając się do niego.
- Bywało lepiej - powiedział i przytulił mnie. Nasz błogi spokój przerwała dziewczyna z rudymi włosami. Z jej szybkiego monologu zdąrzyłam wyłapać tylko zdanie "Witaj w rodzinie, jesteśmy siostrami". Nie ukrywam, że mnie to zdziwiło. Z drugiej strony pozytywnie mnie zaskoczyła, bo jej zachowanie diametralnie się zmieniło od czasu gdy ostatni raz ją widziałam. Wydaje mi się, że jest ona ode mnie starsza, więc nie rozumiem dlaczego nic o niej nie wiem. 
- Jesteś głodna? - zapytał Harry. 
- Nie, dziękuję, mój dostęp do jedzenia się nie kończy - powiedziałam spoglądając na kroplówkę, do której byłam podpięta. - Mam pytanie. 
- Proszę, pytaj o co chcesz. 
- Ta dziewczyna, wiesz z tymi rudymi włosami, myślisz, że może mówić rację? 
- Myślę, że tak. Gdy jeszcze jakoś się nawzajem trawiliśmy ona opowiedziała mi o wszystkim. Mówiła, że miała młodszą siostrę dla, której jej matka ją zostawiła i wyjechała. Po kilku latach niespodziewanie powróciła prosząc o wybaczenie. Mówiła, że miała bardzo ważną sprawę do załatwienia i obiecała, że już nigdy nic takiego się nie wydarzy. Florence, bo tak ma na imię twoja prawdopodobnie nowa siostra postanowiła jej zaufać,  zapomnieć o zmarnowanym dzieciństwie i żyć jak gdyby nigdy nic. Jej szczęście zbyt długo nie trwało, bo jej matka...
- Nasza - powiedziałam.
- Hym? - nie wiedział o co mi chodzi.
- Nasza matka.
- No właśnie wasza matka ponownie zaszła w ciążę, było to mniej więcej gdy Fleur miała szesnaście lat.
- A właściwie to ile ma teraz? - zapytałam.
- Dwadzieścia.Wracając, niestety, ale najwidoczniej nie była ona gotowa aby zostać "mamusią" po raz czwarty, więc po prostu usunęła ciążę. 
- Chwilę. Po raz czwarty? - zapytałam zupełnie nie wiedząc o co chodzi. 
- No tak, dziwne, że to ja muszę ci o tym mówić, ale masz jeszcze brata. 
- Naprawdę! Jak ma na imię, ile ma lat i gdzie on tak właściwie się znajduje? - zasypałam go lawiną pytań. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo dlatego ciężko jest mi uwierzyć, że teraz ni stąd ni zowąd mam go aż dwójkę. 
- Spokojnie wszystkiego się dowiesz, w swoim czasie. Narazie informacja, że ma on na imię Josh i ma dwadzieścia trzy lata powinna wystarczyć. Tak więc Florence po usunięciu dziecka bardzo pokłóciła się z matką i postanowiła wyjechać. 
- Z moich obliczeń wynika iż nasza rodzicielka nie powinna już żyć. 
- Nie ona nadal żyje i mieszka w Londynie.
- W takim razie okłamywano mnie całe życie. Ojciec powiedział mi, że mama umarła, a okazało się, że ona po prostu nas zostawiła i wyjechała.
Nie potrafię w to uwierzyć. Czy ty aby napewno sobie ze mnie nie żartujesz? 
- Oczywiście, że nie. Sam też ledwo w to wierzę. Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że coś takiego może się wydarzyć. To tak nieprawdopodobne, że mam wrażenie, że obydwoje jesteśmy w jakiejś przeklętej ukrytej kamerze, ale fakty się ze sobą łączą co oznacza, że zupełnie przypadkiem odnalazłaś rodzinę.
- Właściwie to ja miałam rodzinę - powiedziałam smutno - A to jaka ona była to już inna sprawa.
- Byłaś krywdzona? - zapytał będąc w szoku.
- Nie chcę o tym mówić. To tylko moje popieprzone życie, nic ciekawego. Nie wiem w ogóle dlaczego się tak o mnie troszczysz. Jeżeli liczysz na jakiś rewanż, to wybacz, ale nie mam pieniędzy, dziwką nie jestem, a raczej spod pędzącego pociągu cię nie uratuję - powiedziałam, taka była prawda. Wiedziałam, że to wszystko co robi jest tylko po to aby zaspokoić swoje potrzeby. Byłam pewna, że taki mężczyzna jak on nie robi niczego z dobrego serca.
- To naprawdę cholernie miło, że tak pomyślałaś - powiedział i wyszedł. Leżałam tak kilka minut sama gapiąc się na krajobraz za oknem. Nagle do pokoju weszła dziewczyna, która prawdopodobnie jest moją siostrą. To takie dziwne, w życiu bym nie pomyślała, że mam rodzeństwo. 
- Mogę wejść? - zapytała.
- Tak pewnie. 
- No więc od czego by tu zacząć siostrzyczko... - powiedziała siadając na krześle stojącym przy łóżku.
- Może od początku? 



/O to koniec! Będzie się działo. Mam nadzieję, że już nie potraficie się doczekać kolejnego rozdziału.
Tylko jakoś słabiutko z komentarzami, nadrabiajcie, bo nam smutno :'(
Diana ♥ 

środa, 13 maja 2015

#8 Doing It.

Nie śpimy całą noc
Nigdy nie zwalniamy
Myślę, że lepiej będzie zrobić to, tak jak robimy to teraz,
Tyle czasu minęło,
Od kiedy ostatnio tu byłyśmy,
Chodź więc, róbmy to tak, jak robimy to teraz,
Róbmy to jak teraz,
Czekałam tak długo na to, by znów tu być,
I teraz przywracamy wszystko do życia, tak, przywracamy to do życia,
Chcę, żebyś wiedziała jak bardzo za tobą tęskniłam
A teraz mam cię przy sobie, tak, mam cię przy sobie,
Zamknięta w moich żyłach, jesteś w mojej krwi, w mojej krwi,
I jesteśmy zjednoczone na zawsze.

~

Florence
 Rażące, białe światło zaatakowało moje oczy tuż po ich otworzeniu. Czułam promieniujący ból w głowie. Miałam wrażenie jakby miała za chwilkę wybuchnąć. Rozejrzałam się po sali, która cała była pokryta bielą. Kilka maszyn wydawało z siebie nieustanny pisk, który informował, że moje serce bije w odpowiednim tempie.
- Hej Rey, jak się czujesz? - usłyszałam przesłodzony głos Louis'a, który spowodował u mnie dreszcze. Nie z powodu miłego uczucia, a raczej z obrzydzenia. Nie lubię, gdy ktoś jest nadmiernie miły i stara mi się przypodobać.
- A jak myślisz inteligencie? - zapytałam z ironią siadając. Ból stał się lżejszy co było pewnie spowodowane lekami podanymi przez kroplówkę.
- Jest zdrowa - zaśmiał się Niall, a ja poczułam miłe uczucie w podbrzuszu słysząc jego charakterystyczną, irlandzką chrypę. Jeśli rzeczywiście mam być szczera, to kocham tego blond chłopaka, ale on aktualnie ma dziewczynę i nawet jeśli jestem suką, to nie chcę psuć jego związku, ponieważ wiem, że to sprawiłoby, że będzie smutny.
- Co się stało? Pamiętam, że byłam z Tyler'em w klubie, ale reszta jest zamazana. Jestem prawie pewna, że spotkałam się z Zayn'em lub coś - wspominając o mulacie, chłopacy zasmucili się, a to znaczyło, że jest rzeczywiście źle. Jest mi trochę przykro, albowiem nawet jeśli nie wiem co się wtedy stało, to wiem, że po części na pewno jest to moją winą.
- Uhm, on jest w śpiączce - wymruczał blondyn. W tym czasie drzwi do sali się otworzyły, a chłopak z mopem na głowie ( potocznie nazywany Harry'm ), wszedł do środka, a jego mina świadczyła jedynie o tym, że prawdopodobnie za chwilę mnie uderzy lub zrobi coś w kierunku skrzywdzenia mnie.
- Diana potrzebuje krwi. Jest cholernie ciężko mi to powiedzieć Fleur, ale jesteś jedyną szansą - warknął, a ja nie wiedziałam co zrobić. Szczerze nie lubiłam tej dziewczyny, ale nie chcę mieć czyjegoś życia na sumieniu. Poza tym, pewnie jeśli bym się nie zgodziła, Niall zmieniłby o mnie zdanie, a zależy mi na jego przyjaźni.
- Duh, jasne. Jakiej grupy potrzeba? - Styles otworzył usta ze zdziwienia. Pewnie nie spodziewał się, że potrafię normalnie się do niego odezwać lub zgodzić się na jakąkolwiek propozycję.
- ARh+ - pokiwałam twierdząco głową, ponieważ rzeczywiście miałyśmy tą samą krew. Harry wyszeptał ciche 'dzięki' i ponownie opuścił salę.
~
 Kilka godzin później jestem już po kilku badaniach i oddaniu krwi. Niall właśnie leży na szpitalnym łóżku i zjada moją kolację. Nie jestem głodna, więc z wielką przyjemnością oddałam ją blondynowi. Louis i Liam musieli stawić się na wieczorny trening, a Horan jako przykładny przyjaciel postanowił dotrzymać mi towarzystwa. Harry wraz z Dianą przesiadują w sali obok i szczerze nie mam ochoty wiedzieć co oni wyprawiają. Dziewczyna czuje się lepiej i nie ukrywam, że czuję się dobrze wiedząc, że jakoś się do tego przyczyniłam. Lekarz wszedł do sali, a Niall nie wiedział co ma zrobić z kanapką, którą właśnie przeżuwał.
- Nastąpiło pewnie nieporozumienie. Panna Wildsoul ma zgodne dna z twoim Florence, co świadczy o waszym pokrewieństwie - Niall zakrztusił się kawałkiem bułki, a ja otworzyła usta ze zdziwienia, ponieważ to było niemożliwe. Znaczy, miałam wrażenie, że gdzieś widziałam już tą twarz i teraz jestem prawie pewna, że jej zdjęcie znalazło się w dokumentach mojej matki.
- Co do kurwy? - zapytałam, kiedy lekarz opuścił salę. Wyszłam z pokoju i w szybkim tempie pojawiłam się u zdziwionej Diany. 
- Co się stało? - odwróciła głowę w moją stronę, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. Moje życie jeszcze niedawno wydawało się idealne, a teraz wszystko jest nie tak. Zayn może się nie obudzić, a jest jedyną osobą, która wie o mnie wszystko i z wzajemnością. Byłam powiadomiona o nielegalnych wyścigach, bójkach oraz opuszczonych meczach. 
- Jak nazywała się twoja matka? 
- Joanne Cartier, ale nie nazwałbym ją moją matką - mruknęła przytulając się mocniej do Harry'ego. W jednej chwili cała moja nienawiść do jej osoby po prostu odeszła. Poczułam, że muszę pomóc tej dziewczynie. 
- Witaj w rodzinie - uśmiechnęłam się, ale dziewczyna raczej nie podzieliła mojego entuzjazmu. Harry otworzył usta i zmarszczył brwi.
- Co masz na myśli? 
- Huh, jesteśmy siostrami i takie tam - wzruszyłam ramionami. Diana nie wiedziała co powiedzieć, więc po prostu ją przytuliłam.
- Powinnaś odpoczywać - potarłam jej ramię i wyszłam z sali. Muszę wszystko przemyśleć. 
- Dobrze się czujesz skarbie? - Niall objął mnie, a ja najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. Moje życie jest popieprzone. 
- Chcę zobaczyć Zayn'a.
- To nie jest dobry pomysł Fleur - pokręcił przecząco głową, a ja chwyciłam go za rękę i zrobiłam jedną z tych uroczych proszących min. 
- Zrobię ci loda, kiedy wyjdę ze szpitala - pociągnęłam za jego jeansy, a on jęknął. Przyciągnęłam go w dół za koszulkę, tak że nasze usta były na tym samym poziomie. Chciałam je pocałować, ale chłopak odsunął się. 
- Nie jesteś jeszcze w pełni sprawna. Poza tym, wiesz czym to się zawsze kończy - pokręcił z dezaprobatą głową i przygryzł usta. Wydęłam dolną wargę i odwróciłam się do niego tyłem wypinając biodra. Jego ręce objęły mój brzuch, ponieważ prawdopodobnie sprawiłam, że się podniecił.
- Więc idziemy do Zayn'a? - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Blondyn chwycił moją rękę i to było miłe, kiedy jego ciepła dłoń oplotła moją lodowatą. Myślę, że gdyby nie Melanie, ja i Niall tworzylibyśmy świetną parę. Kiedy jeszcze byłam dziewczyną Harry'ego, byłam inną osobą. Cóż i wbrew pozorom nie zawsze byłam wredną suką. To głównie, dlatego Styles ze mną nie rozmawia. Jeśli coś mówi to jest to chamskie, ale zdążyłam się przyzwyczaić. Weszłam do sali, w której miał leżeć Zayn i kiedy ujrzałam jego posiniaczone i zranione ciało, poczułam kłucie w sercu. Proszę powiedzcie, że to tylko pieprzony sen.
~
Hej, to znowu ja. 
Mam nadzieję, że po tym rozdziale zmienicie nieco zdanie o Fleur. 
Naprawdę, ona nie jest tak złą osobą. 
Widzimy się za dwa rozdziały :')
3 komentarze - next!
illy ♥

środa, 6 maja 2015

#6 Uptown Funk.

To uderzenie
Ten zimny lód
Michelle Pfeiffer*
To białe złoto
To jedno, dla tych dziewczyn z sąsiedztwa
Tych dobrych dziewczyn
Po prostu arcydzieła
Stylowe, gdy
Żyjemy w mieście
Mam chucks* na sobie z Saint Laurentem*
Muszę pocałować samego siebie, jestem taki ładny!
(...)
Stop
Poczekaj minutę
Napełnij mój kubek jakimś alkoholem 
Weź łyk, podpisz czek
Julio! Weź mój wóz!
Jedźmy do Harlemu, Hollywood, Jackson, Missisipi 
Jeśli pokażemy się tam, zostaniemy wprowadzeni za drzwi
Gładsze niż świeże skippy*

~
Fleur
- Pierdolę ją - mruknęłam sama do siebie pod nosem opierając się rękami o barierkę balkonu. Ta dziewczyna w kilka minut potrafi zepsuć mój humor. Jak tak dalej pójdzie to ja w psychiatryku wyląduję.
- Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz - zaśmiał się Niall obejmując mnie od tyłu dłońmi. Ułożył swoją głowę na moim ramieniu i delikatnie ucałował mój policzek. Nawet dowcipy blondyna, nie były mnie w stanie teraz rozśmieszyć.
- Zostaw mnie samą. Idź do Diany i mów jej jak jest idealna, bo za chwilkę zapomni - wypowiedziałam jej imię z obrzydzeniem i zdjęłam ręce Horan'a z moich bioder. On obrócił mnie w swoją stronę i nie pozwolił spojrzeć w inną stronę niż jego błękitne oczy, w których odbijał się blask księżyca.
- Oh, Fleur. Przecież wiesz, że jesteś jedyną dziewczyną, za którą szaleję - zadziornie uśmiechnął się i delikatnie przejechał czubkiem nosa po mojej szyi. Przygryzł fragment mojej skóry przez co z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Nie kokietuj - strzepnęłam jego dłonie z moich pośladków i wróciłam do środka. Wszyscy już wrócili do swoich pokojów, więc niestety znajdowałam się sama z Niall'em na dole. Na oślep zaczęłam wyszukiwać jakichkolwiek mebli starając się dotrzeć do włącznika światła. W trakcie mojej wyprawy uderzyłam małym placem stopy o kant komody, przez co z moich ust wydobył się potok wulgaryzmów.
- Nic ci nie jest? - znikąd tuż obok mnie zjawił się Horan trzymający telefon w ręku. Pokiwałam twierdząco głową i tym razem bez żadnych problemów dotarłam do włącznika. Na parterze oświeciło się światło, a ja już o wiele spokojniejsza doszłam do kuchni. Pomimo tego, iż zegar na ścianie wskazywał pierwszą w nocy, ja zabrałam się za robienie moich autorskich kanapek. Późna pora nie jest w stanie przeszkodzić mi w trakcie głodu. Wyciągnęłam z lodówki biały ser oraz z szafki wyjęłam chleb, który już po chwili piekł się w tosterze.
- Zjesz też? - zapytałam z grzeczności. Niall jako największy głodomór pokiwał twierdząco głową biorąc z zmywarki dwa talerzyki i szklanki. To jakby romantyczna kolacja. Trochę słaba, ale zawsze coś. Ułożyłam usmażone kromki chleba na podstawce i posmarowałam je serem. Na kilka z nich ułożyłam pomidory, gdyż wiedziałam, że Horan je lubi. Ja niestety nie będę miała okazji ich spróbować z powodu alergii na rozmaite warzywa.
- Dziękuję - szepnął uradowany w moją stronę biorąc się za jedzenie. Powtórzyłam jego czynność i zaczęłam rozkoszować się idealnym smakiem delikatnie przypieczonego chleba. Ma się ten talent.
- Co powiesz na maraton filmowy? - zapytałam z błyskiem w oczach, chowając brudne naczynia do zmywarki. Chłopak ochoczo pokiwał twierdząco głową i zaciągnął mnie na kanapę w salonie. Ułożyłam się wygodnie na jego kolanach klikając play na odpowiednim pilocie. Niestety byliśmy zaopatrzeni tylko w horrory.
- Boże Niall, to tylko film. Nie podniecaj się tak - siedząc na nim, byłam zmuszona czuć wszystkie jego ruchy. Nawet te, które nie były przez niego pożądane.
- To ty tak na mnie działasz - zaśmiał się, a ja spłonęłam rumieńcem. Pokręciłam z dezaprobatą głową i starając się zapomnieć o sytuacji, która miała miejsce kilka chwil temu, zaczęłam interesować się filmem, który szczerze mówiąc był do kitu.
- To jest nudne - mruknęłam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową, przysłuchując się rytmicznym biciom jego serca. Niall uchwycił moją dłoń i splótł ją z swoją w całość.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach - uśmiechnął się i pochylił nad moją twarzą, przyprawiając mnie o dreszcze i motylki w brzuchu. Niestety coś, a raczej ktoś, zniszczył nam romantyczną chwilę schodząc na dół. Jeszcze raz ta dziwka przerwie mi coś ważnego, to obiecuję, że za szmaty ją stąd wyrzucę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie wiem gdzie jest pokój Harr'ego, a nie chcę chodzić po kolei po wszystkich i ich budzić - szepnęła cicho spuszczając głowę na dół, udając skruszoną. Ciekawe po jakiego chuja jej ten mop. Pewnie ma zamiar urządzać z nim orgię czy coś. Sorry, ale nie mam zamiaru tego słuchać.
- Wiesz co Niall?  Mam ochotę na imprezę. Adios - wyszłam z domu, ówcześnie ubierając moje ukochane buty i od razu pokierowałam się w stronę najbliższego klubu. Na całe szczęście mój strój prezentował się całkiem nieźle, więc mam nadzieję, że nie będę się zbytnio wyróżniać na tle innych. Będzie ciekawie.
~
*Michelle Marie Pfeiffer - amerykańska aktorka i producentka filmowa, modelka.
*Chucks - skrót od Chuck Taylor, trampki Converse. 
*Yves Henri Donat Mathieu Saint Laurent - francuski projektant mody.
*skippy - masło orzechowe
~
Przepraszam za długość.
Następny rozdział będzie już dłuższy i pisany na bieżąco.
A co do pytania, trochę utożsamiam Fleur ze sobą, ale nie jestem taką suką.
Myślę, że potrzeba czasem opowiadania, w którym główna bohaterka nie jest idealna.
Więc to na tyle.
Trzymajcie cudowny zwiastun ♥
3 komentarze -  next