środa, 6 maja 2015

#6 Uptown Funk.

To uderzenie
Ten zimny lód
Michelle Pfeiffer*
To białe złoto
To jedno, dla tych dziewczyn z sąsiedztwa
Tych dobrych dziewczyn
Po prostu arcydzieła
Stylowe, gdy
Żyjemy w mieście
Mam chucks* na sobie z Saint Laurentem*
Muszę pocałować samego siebie, jestem taki ładny!
(...)
Stop
Poczekaj minutę
Napełnij mój kubek jakimś alkoholem 
Weź łyk, podpisz czek
Julio! Weź mój wóz!
Jedźmy do Harlemu, Hollywood, Jackson, Missisipi 
Jeśli pokażemy się tam, zostaniemy wprowadzeni za drzwi
Gładsze niż świeże skippy*

~
Fleur
- Pierdolę ją - mruknęłam sama do siebie pod nosem opierając się rękami o barierkę balkonu. Ta dziewczyna w kilka minut potrafi zepsuć mój humor. Jak tak dalej pójdzie to ja w psychiatryku wyląduję.
- Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz - zaśmiał się Niall obejmując mnie od tyłu dłońmi. Ułożył swoją głowę na moim ramieniu i delikatnie ucałował mój policzek. Nawet dowcipy blondyna, nie były mnie w stanie teraz rozśmieszyć.
- Zostaw mnie samą. Idź do Diany i mów jej jak jest idealna, bo za chwilkę zapomni - wypowiedziałam jej imię z obrzydzeniem i zdjęłam ręce Horan'a z moich bioder. On obrócił mnie w swoją stronę i nie pozwolił spojrzeć w inną stronę niż jego błękitne oczy, w których odbijał się blask księżyca.
- Oh, Fleur. Przecież wiesz, że jesteś jedyną dziewczyną, za którą szaleję - zadziornie uśmiechnął się i delikatnie przejechał czubkiem nosa po mojej szyi. Przygryzł fragment mojej skóry przez co z moich ust wydobył się cichy jęk.
- Nie kokietuj - strzepnęłam jego dłonie z moich pośladków i wróciłam do środka. Wszyscy już wrócili do swoich pokojów, więc niestety znajdowałam się sama z Niall'em na dole. Na oślep zaczęłam wyszukiwać jakichkolwiek mebli starając się dotrzeć do włącznika światła. W trakcie mojej wyprawy uderzyłam małym placem stopy o kant komody, przez co z moich ust wydobył się potok wulgaryzmów.
- Nic ci nie jest? - znikąd tuż obok mnie zjawił się Horan trzymający telefon w ręku. Pokiwałam twierdząco głową i tym razem bez żadnych problemów dotarłam do włącznika. Na parterze oświeciło się światło, a ja już o wiele spokojniejsza doszłam do kuchni. Pomimo tego, iż zegar na ścianie wskazywał pierwszą w nocy, ja zabrałam się za robienie moich autorskich kanapek. Późna pora nie jest w stanie przeszkodzić mi w trakcie głodu. Wyciągnęłam z lodówki biały ser oraz z szafki wyjęłam chleb, który już po chwili piekł się w tosterze.
- Zjesz też? - zapytałam z grzeczności. Niall jako największy głodomór pokiwał twierdząco głową biorąc z zmywarki dwa talerzyki i szklanki. To jakby romantyczna kolacja. Trochę słaba, ale zawsze coś. Ułożyłam usmażone kromki chleba na podstawce i posmarowałam je serem. Na kilka z nich ułożyłam pomidory, gdyż wiedziałam, że Horan je lubi. Ja niestety nie będę miała okazji ich spróbować z powodu alergii na rozmaite warzywa.
- Dziękuję - szepnął uradowany w moją stronę biorąc się za jedzenie. Powtórzyłam jego czynność i zaczęłam rozkoszować się idealnym smakiem delikatnie przypieczonego chleba. Ma się ten talent.
- Co powiesz na maraton filmowy? - zapytałam z błyskiem w oczach, chowając brudne naczynia do zmywarki. Chłopak ochoczo pokiwał twierdząco głową i zaciągnął mnie na kanapę w salonie. Ułożyłam się wygodnie na jego kolanach klikając play na odpowiednim pilocie. Niestety byliśmy zaopatrzeni tylko w horrory.
- Boże Niall, to tylko film. Nie podniecaj się tak - siedząc na nim, byłam zmuszona czuć wszystkie jego ruchy. Nawet te, które nie były przez niego pożądane.
- To ty tak na mnie działasz - zaśmiał się, a ja spłonęłam rumieńcem. Pokręciłam z dezaprobatą głową i starając się zapomnieć o sytuacji, która miała miejsce kilka chwil temu, zaczęłam interesować się filmem, który szczerze mówiąc był do kitu.
- To jest nudne - mruknęłam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową, przysłuchując się rytmicznym biciom jego serca. Niall uchwycił moją dłoń i splótł ją z swoją w całość.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach - uśmiechnął się i pochylił nad moją twarzą, przyprawiając mnie o dreszcze i motylki w brzuchu. Niestety coś, a raczej ktoś, zniszczył nam romantyczną chwilę schodząc na dół. Jeszcze raz ta dziwka przerwie mi coś ważnego, to obiecuję, że za szmaty ją stąd wyrzucę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie wiem gdzie jest pokój Harr'ego, a nie chcę chodzić po kolei po wszystkich i ich budzić - szepnęła cicho spuszczając głowę na dół, udając skruszoną. Ciekawe po jakiego chuja jej ten mop. Pewnie ma zamiar urządzać z nim orgię czy coś. Sorry, ale nie mam zamiaru tego słuchać.
- Wiesz co Niall?  Mam ochotę na imprezę. Adios - wyszłam z domu, ówcześnie ubierając moje ukochane buty i od razu pokierowałam się w stronę najbliższego klubu. Na całe szczęście mój strój prezentował się całkiem nieźle, więc mam nadzieję, że nie będę się zbytnio wyróżniać na tle innych. Będzie ciekawie.
~
*Michelle Marie Pfeiffer - amerykańska aktorka i producentka filmowa, modelka.
*Chucks - skrót od Chuck Taylor, trampki Converse. 
*Yves Henri Donat Mathieu Saint Laurent - francuski projektant mody.
*skippy - masło orzechowe
~
Przepraszam za długość.
Następny rozdział będzie już dłuższy i pisany na bieżąco.
A co do pytania, trochę utożsamiam Fleur ze sobą, ale nie jestem taką suką.
Myślę, że potrzeba czasem opowiadania, w którym główna bohaterka nie jest idealna.
Więc to na tyle.
Trzymajcie cudowny zwiastun ♥
3 komentarze -  next



4 komentarze:

  1. Dlaczego ona taka jest? To nie jest miłe. Kurcze. :///
    Niall, w kim ty się zakochałeś? Akurat ty? Uroczy, słodki blondynku? :D
    Jeeejciu, chcę więcej! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku wspaniały rozdział. Uwielbiam twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ciekawie się dzieje, lecz miejmy nadzieje, że coraz ciekawiej się będzie działo ; )
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń